Muzeum Zamkowe zaprasza
Bilet wstępu 1 zł
Drodzy Państwo,
Na naszym poniedziałkowym spotkaniu zajmiemy się analizą dialogu Platona o anamnezie, ale i pytaniem, czy - i jaki, jeśli tak - istnieje
związek między wózkiem z supermarketu a duszą?
To wcale nieodległe od siebie zagadnienia;) Filozofia bowiem nie jest oderwana od życia, ona JEST życiem. Dlatego zajmuje się - z jednej strony - wzniosłymi zagadnieniami, ale - z drugiej - zanurza się w codzienności. Nawet najbardziej, wydawałoby się, trywialnej. Inaczej byłaby tylko ucieczką od rzeczywistości...
A nie jest. Co będzie, mam nadzieję, do okazania w najbliższy poniedziałek,
19 listopada, o 15 45.
Zapraszam serdecznie:) M.Łukomska-Jamrozik
1 - Zarząd Pszczyńskiego Uniwersytetu zaprasza w dniu 24 listopada 2018
1. Zwiedzanie kościoła pw. Matki Boskiej Szczyrkowskiej
2. Wizytę w Muzeum Fałata w Bystrej
3. Podziwianie zbiorów ART Galerii pp. Botorów w Szczyrku
4. Wspólny posiłek
Koszt wyjazdu: 25 zł
Zapisy w biurze Zarządu do dnia 22 listopada br.
Wyjazd z parkingu przy Kościele pw. Podwyższenia Krzyża Św. o godz. 9:00.
2 - Śląskie Centrum Tenisa w Pszczynie na ul. Bieruńskiej proponuje zorganizowanie dla naszych słuchaczy
Kogo szukamy? zarówno mężczyzn jak i kobiet.
Poniższy opis tyczy się obu płci, skończone 25 lat to WYMÓG.Szukamy znawców piwa, piwoszy, birofilów, kawiarnianych bywalców, gawędziarzy, kelnerów, kucharzy, ulicznych muzyków, akordeonistów, gołębiarzy, mieszkańców ciekawych dzielnic Śląska, Familoków, Nikiszowca. Szachistów, pracowników barów, gastronomii, amatorów hokeja, rugby, bilarda, darta, sportów ekstremalnych, strażaków, kominiarzy, bednarzy, gdzie odrobina piwa jest społecznie akceptowalna. Odpada bieganie i piłka nożna. Pracowników instytucji kulturalnych: teatru, muzeum np. powstań śląskich, muzeum śląskiego, Radiostacji w Gliwicach, Kopalni Guido,Sztolni Luiza, Parku Etnograficznego, Palmarni, Ogrodu Zoologicznego.
Szukamy ludzi, którzy mają historię związaną ze Śląskiem. Wygląd jest mniej ważny. Może to być również ciekawa rodzina, rodzeństwo, małżeństwo z długoletnim stażem. Jak państwo widzą szukamy wielu osób o różnych zamiłowaniach. Mogą być to osoby zwyczajne lub oryginalne.
Zgłoszenia prosimy kierować na: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. / Imię i Nazwisko / nr telefonu / -5 zdjęć max. 1 MB / i maksymalnie w 10 zdaniach proszę o sobie napisać: kim jestem co mnie wyróżnia, co ciekawego wartego opowiedzenia przeżyłem/am. Każdy kto się POPRAWNIE zgłosi otrzyma informacje zwrotną. Szukamy ludzi + historii."
Kolejnym, a jednocześnie głównym punktem programu naszej wycieczki było zwiedzanie zamku w Pieskowej Skale wybudowanego również przez Kazimierza Wielkiego w XIV wieku na stromym skalnym zboczu. Zamek pełnił funkcję obronnej fortyfikacji na drodze wiodącej doliną Prądnika, łączącej Kraków ze Śląskiem. Na terenie zamku mogliśmy podziwiać XVI wieczny dziedziniec arkadowy, a z tarasu widokowego można było zobaczyć wznoszącą się nieopodal skałę zwaną Maczugą Herkulesa. We wnętrzach zamku mogliśmy zobaczyć galerię sztuki europejskiej od początku średniowiecza do końca XIX wieku. Eksponaty zostały zgromadzone w komnatach na dwóch piętrach zamku i stanowiły między innymi kolekcję malarstwa i rzeźby artystów europejskich, jak również meble i przedmioty użytku codziennego na przestrzeni wieków. Skały wapienne otaczające zamek stanowią bardzo piękny i charakterystyczny element krajobrazu zarówno doliny Prądnika jak i całej Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Troszkę zmęczeni, ale bardzo zadowoleni, po tak dużej dawce ciekawych informacji nie pozostało nam już nic innego jak zaspokojenie apetytu ...więc zjedliśmy pyszny obiad w miejscowości Sułoszowa. A przy poobiedniej kawie podzieliliśmy się wrażeniami z całego, obfitującego w wiele pięknych doznań dnia. Wieczorem w doskonałych nastrojach wróciliśmy do Pszczyny.
Bardzo gorące podziękowania składamy na ręce Pań z naszego zarządu UTW, które po raz kolejny okazały się fantastycznymi organizatorkami naszej wycieczki. A my jako uczestnicy staraliśmy się, jak zwykle być zdyscyplinowani i punktualni. Jeszcze raz dziękujemy i z niecierpliwością czekamy na kolejne atrakcyjne wycieczki. [Barbara Huk]
Jeszcze nieco o Zamku "Pieskowa Skała"
Wznosi się na skale górującej nad doliną rzeki Prądnik. Pierwsze wzmianki pojawiały się już za Łokietka – jeszcze nazywany po niemiecku Peskenstein (Stein = skała). Przez Kazimierza Wielkiego (1333-1370) zbudowany jako murowany żeby tak jak znajdujący się po drugiej stronie rzeki niedaleki zamek w Ojcowie ochraniać wyprawy handlowe zmierzające ze Śląska do Krakowa. Potem, przez Ludwika Węgierskiego, przekazany wraz z pięcioma okolicznymi wioskami szlachcicowi Piotrowi Szafrańcowi herbu „Starykoń”, za poparcie planów dynastycznych króla oraz jako zadośćuczynienie za ranę zadaną mu przez żołdaka węgierskiego z otoczenia króla. Piotr – staropolskie zdrobnienie tego imienia to Peszko, od niego wywodzi się prawdopodobnie dzisiejsza nazwa zamku.
Zamek zmieniał właścicieli (Łubnicki, Śladkowski, Zebrzydowski, Wielopolscy, Mieroszewscy, Wilczyński, Chmurski), był rozbudowywany, kilka razy spłonął, potem odbudowywany, kilkakrotnie rabowany i rujnowany przez obce wojska – potop szwedzki, powstanie styczniowe - wreszcie zlicytowany. Ruiny kupił w 1903 roku pisarz Piotr Dygasiński który założył spółkę akcyjną „Zamek w Pieskowej Skale” i urządził tam pensjonat. W tej formie zamek dotrwał do1945 roku. Teraz, po kolejnych renowacjach, stanowi oddział Zbiorów Sztuki Zamku Królewskiego na Wawelu i mieści stałą ekspozycję sztuki europejskiej XIV - XIX wieku (patrz Galeria)
Fakty historyczne: w 1787 roku zamek odwiedził król Stanisław August, 241 lat później odwiedziło go 52-ch studentów Pszczyńskiego Uniwersytetu.
Legendy: podobno Piotr Szafraniec zapraszał przejeżdżających kupców na uczty a potem prowadził do komnat które w podłodze miały zapadnie i kupcy spadali i ginęli na skałach, zaś w wieży była podobno więziona, za karę albo z zazdrości, niewiasta (Dorotka) morzona głodem, którą od śmierci ratował wierny pies przynosząc jej pożywienie.
Zdjęcia z wycieczki i wnętrz zamku można zobaczyć w Galerii
1 - Z powodów niezależnych od Zarządu Pszczyńskiego Uniwersytetu, termin wykładu:
Islam - między kulturą a medialnym stereotypem
planowany na dzień 15.11.2018 zostaje przeniesiony na dzień 29.11.2018
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
2 - Muzeum Zamkowe zaprasza:
Z końcem listopada 2018r. żegnamy się z wystawą:
"Dialogi w wyobraźni.
Wystawa strojów i obiektów z kolekcji "Muzealne Mody"
i Muzeum Zamkowego w Pszczynie".
Tym bardziej zapraszamy na oprowadzania z kuratorem po tej interesującej wystawie!
Harmonogram:
- czwartek, 22.11.2018 r., godz. 12.00
- sobota, 24.11.2018 r., godz. 11.00 i 14.00
- czwartek, 29.11.2018 r., godz. 12.00
Autokarem na Majorkę - X.2019.
Zarząd Pszczyńskiego Uniwersytetu organizuje wycieczkę autokarową na Majorkę.
Termin: 22 - 29.10.2019r.
Cena: 1450,-zł + 100 zł dodatk. nocleg we Francji + 160,-Euro na wstępy, przewodników itp.
Zapisy w biurze Zarządu i przez internet do 29-go listopada br..
Przy zapisie wymagana jest wpłata zaliczki w wysokości 300,- zł.
Majorka - Największa wyspa Balearów przyciąga turystów nie tylko ze względu na piękne plaże, łagodny klimat czy miejsca do zabawy. Majorka jest przewrotna, romantyczna i odurzająca. Znaleźć tu można nie tylko gwarne kurorty i magnesy z napisem „made In China”. Wyspa obfituje w przepiękne romantyczne zatoczki, eteryczne gaje porastające klify czy miejsca pamiętające początki cywilizacji europejskiej.
To na Majorkę w sierpniu przenosi się dwór hiszpański. Król Filip IV i królowa Letizia spędzają letnie wakacje w Palau Marivent, siostra króla, księżniczka Elena wspiera finansowo odbywające się na wyspie zawody żeglarskie, z kolei księżniczka Cristina nosi tytuł księżnej Palmy.
To właśnie wśród potężnych majorkańskich wiązów dających cień 9 gatunkom storczyków i 13 gatunkom paproci przechadzali się Fryderyk Chopin i George Sand celebrując swoją miłość. Niebo jak turkus, morze jak lazur, góry jak szmaragd, powietrze jak w niebie. W dzień słońce, wszyscy letnio chodzą, i gorąco; w nocy gitary i śpiewy po całych godzinach. (…) Słowem, przecudne życie”. Tak o Majorce pisał Chopin do przyjaciela, Juliana Fontany…
Pobierz wykaz świadczeń i program ramowy
Informujemy słuchaczy, że od dnia 14-go listopada br. zajęcia z jogi dla II grupy będą się odbywały w godzinach:
od 10:45 - 12:15
Podręcznik seksuologii
Otrzymaliśmy miłą wiadomość że nasz wykładowca,
pan Dariusz Waberski,
na zamówienie Centrum Personalnego we Wrocławiu napisał sześć skryptów z tematyki seksuologii które będą podstawą kursu pod tytułem "Podstawy Seksuologii".
O kursie tym opowiada w trakcie wywiadu którego udzielił na temat seksuologii, seksualności człowieka i edukacji seksualnej.
Wywiad można zobaczyć na stronie:
http://www.crp.wroclaw.pl/aktualnosc/57.html
Cieszymy się razem z panem Dariuszem z tego sukcesu
Ach, te Tatry…
Studenci Pszczyńskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, w dniach 24 -26 października, byliśmy na wycieczce w stolicy Tatr – Zakopanem.
Choć środowy poranek, 24 października, był bardzo chłodny, nasze nastawienie było gorące i z entuzjazmem rozpoczęliśmy wyprawę. Za oknami autokaru było ponuro aż do Zakopanego.
Pierwszym punktem wycieczki było zwiedzenie Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej na zakopiańskich Krzeptówkach, wybudowane jako votum za ocalenie życia papieża Jana Pawła II po zamachu 13 maja 1981r. Świątynia była konsekrowana przez Jana Pawła II, w 1997r. w czasie VI pielgrzymki do Polski. Poza ciekawą drewnianą architekturą wewnątrz kościoła, która daje poczucie ciepła i spokoju, utkwiły mi słowa Kustosza Sanktuarium „Niech wszystko, co jest w tym kościele, mówi Ci o jednym : Miłość jest silniejsza niż śmierć”.
Na noclegi zatrzymaliśmy się w hotelu Ośrodka Szkoleniowo-Wypoczynkowego Moszczeniczanka, usytuowanego przy ul. Kościeliskiej, u podnóża Tatr. Z jego okien widać z jednej strony panoramę Tatr ze Śpiącym Rycerzem, Giewontem na pierwszym planie, a z drugiej stok Gubałówki. Urzekające widoki, wymarzone miejsce.
Po rozgoszczeniu się w pokojach, udaliśmy się na spacer. Okazało się, ku naszej ogromnej radości, że chmury gdzieś sobie poszły , a naszym oczom ukazał się widok oprószonego śniegiem Giewontu na tle innych gór. Widok ten towarzyszył nam aż do Krupówek, a my uradowani, oczywiście uwieczniliśmy to robiąc wiele zdjęć. Idąc dalej ulicą Kościeliską dotarliśmy do pięknego kościółka i cmentarza na Pęksowym Brzysku. Zabytkowy kościółek pw. Matki Boskiej Częstochowskiej z 1847 r., z modrzewiowego drewna, jest najstarszym tego typu zabytkiem w Zakopanem. Wewnątrz wiele malowanych i rzeźbionych dzieł sztuki ludowej. Obok kościółka jest Cmentarz Zasłużonych. Prawie wszystkie nagrobki (jest ich ok. 500) są niepowtarzalnymi dziełami sztuki z drewna, metalu lub kamienia, w formie kapliczek z góralskimi krzyżami, nierzadko z motywami podhalańskimi malowanymi na szkle. Idąc alejką po cmentarzu natknęliśmy się na groby Witkacego, Heleny Marusarzówny, Kornela Makuszyńskiego, Władysława Orkana, Kazimierza Przerwy-Tetmajera, Tytusa Chałubińskiego, Sabały i wiele innych.
A wieczór? W trakcie obfitej obiadokolacji z kwaśnicą, kiełbaskami i innymi specjałami, przybyła góralska kapela. Wraz z ich przyśpiewkami zaczęły się tańce i wspólne śpiewanie – wspaniała zabawa. W przerwach pogaduszki „w podgrupach”, nowe znajomości albo odnawiane starsze - zawsze jest o czym pogadać.
Drugi dzień to uczta dla ciała i duszy. Po śniadaniu pojechaliśmy do Term w Bukowinie Tatrzańskiej usytuowanych na skraju Tatrzańskiego Parku Narodowego. To wspaniały nowoczesny obiekt, największy tego typu w Polsce kompleks basenów geotermalnych. Historia odwiertu rozpoczęła się w r. 1987. W latach 1990-1991 wykonano pierwszy otwór wiertniczy o głębokości 3780m. W 2005r. zatwierdzono eksploatację odwiertu o temperaturze wody 64,5oC. Powstały projekt służy celom rekreacyjnym i medycznym. Obiekt składa się z 12 basenów zewnętrznych i wewnętrznych z urządzeniami do akwaterapii (masaży wodnych), z wodą o t. 30-36oC., a roztwór wielu minerałów służy jako środek leczniczy oraz rehabilitacyjny na szereg schorzeń. Dla nas był to przede wszystkim wspaniały relaks i wielka frajda, szczególnie że przy zimnie panującym na dworze, mogliśmy pływać w rwącej rzece w Jaskini pod Porońcem w super ciepłych oparach wód leczniczych, w dodatku z hydromasażem. Szczególne hydromasaże były też w Bulgotniku, gdzie na sygnał dzwonka przesuwaliśmy się w kółko doznając masażu na różnych wysokościach tułowia i nóg. Odlotowe odczucia! W międzyczasie były kawka, herbatka czy piwko w restauracji. Cztery godziny upłynęły nam niespodziewanie szybko. Trochę zmęczeni, ale wielce zadowoleni wróciliśmy do hotelu.
Po obiedzie - relaks przed ucztą duchową. Wieczorem byliśmy w Teatrze Witkacego na spektaklu „Takie Małe Nic – varietes, czyli szlagiery z polskich filmów międzywojennych”. Scenografia bardzo prosta w bieli, także artyści, Dorota Ficoń i Jacek Zięba-Jasiński, ubrani na biało, w stylu lat 20. i 30. ubiegłego wieku. Akompaniował im zespół wesołych muzyków. Każdy z nich to osobliwe indywidua. Piosenki, rzecz jasna , o miłości. Podczas spektaklu siedzieliśmy przy stolikach przy lampce wina czy herbacie, częstując się przygotowanymi pomarańczami. Byliśmy zauroczeni atmosferą oraz wykonaniem znanych z dawnych lat przebojów. Przemili artyści po spektaklu robili sobie z nami pamiątkowe zdjęcia. Z rytmem szlagierów międzywojennych dotarliśmy do hotelu.
W trzeci dzień, piątek wykorzystaliśmy na zwiedzanie. Najpierw – Galeria Władysława Hasiora. Założona w 1985r., jest autorską galerią prac artysty. Tak pisał o jego pracach historyk sztuki Marek Rostworowski: „piękny i potworny świat łączący rzeczywistość z metaforą i zaświatem, mającym oczarować człowieka nękanego rzeczywistością i tęskniącego za jej przekroczeniem (…). Żadna rzecz nie jest u niego tym, czym jest, ale tym czym może ją widzieć niekontrolowana wyobraźnia”.
Dzieła są kontrowersyjne, łączą malarstwo z rzeźbą i przeróżnymi przedmiotami, przerażają, wyzwalają lęk pozostawiając odbiorcę w zadumie, niezrozumiałe. Skąd bowiem takie wyrażenie siebie czy świata?
Z tego zadumania wyrwał nas spacer do Muzeum Tatrzańskiego im. dra Tytusa Chałubińskiego. Jest to jedno z najstarszych muzeów regionalnych w Polsce, z 1889 r. Tutaj obejrzeliśmy kolekcje skał i minerałów, obiekty flory i fauny Tatr (roślin i zwierząt), głównie ptaki i zwierzęta, obiekty etnograficzne: sprzęty, ubiór, rzeźbę, grafikę, malarstwo, bardzo charakterystyczne dla Podhala malarstwo na szkle, a także literaturę tatroznawczą.
Potem czas wolny, a więc jeszcze jakieś zakupy: góralskie skórzane pantofle, rękawiczki z wełny i, co najważniejsze, sery! Bundz, ser podpuszczkowy dojrzewający, oscypki, to te duże wrzecionowate (na jeden ser trzeba 6-7 l mleka owczego,taki najlepszy, albo krowiego), redykołki, czyli wszelkiego typu malutkie oscypki, korbacze jak makaron, no i bryndza. Do koloru, do wyboru.
Trzeba było jeszcze coś przekąsić, ewentualnie zapić piwkiem i pełni wrażeń wróciliśmy do autokaru. W tym dniu była piękna słoneczna pogoda, więc i widoki gór były piękne. Z żalem żegnaliśmy Tatry i Zakopane. Trzeba było wracać do Pszczyny.
Tu należy się gorące podziękowanie Paniom z Zarządu za zorganizowanie wspaniałej wycieczki. Za trafnie wybrany hotel, za relaks, termy, teatr, muzea, za uroczą kolację z tańcami i śpiewami. A nam uczestnikom, że tak świetnie potrafimy się bawić, a kiedy trzeba, jesteśmy zdyscyplinowani. Dlatego wszystko, co było zaplanowane, tak dobrze się udało.
Dodam jeszcze, że kiedy odpoczywaliśmy w pokojach, Panie z Zarządu ciężko pracowały., nawet na trzy telefony! Efekt? Następne wycieczki i inne atrakcje, o których możecie się Państwo dowiedzieć odwiedzając naszą stronę internetową.
Do zobaczenia, Olga Baksik
W tegorocznych Oświęcimskich Spotkaniach Artystycznych Seniorów udział wzięły nasze zespoły:
- Chór Uniwersytecki "Canto Grazioso"
- Zespół Wokalny "Pod !3-ką"
- Zespół Teatralny "Pod Kapeluszem".
Wszystkie zajęły 1-sze miejsce w swoich kategoriach.
GRATULUJEMY !!!
W dniu 20-go października br. w sali koncertowej NOSPR-u wysłuchaliśmy recitalu wielkiej pianistki Lidii Grychtołówny z okazji Jej 90-tych urodzin.
Jej kariera zaczęła się od zajęcia VII miejsca na V Konkursie Chopinowskim w Warszawie w 1955 roku. Od tamtej pory podbiła serca krytyków i melomanów na całym świecie, pracowała pod batutą najwybitniejszych dyrygentów, dokonała setek nagrań, zasiadała w jury wielu prestiżowych konkursów.
W czasie występu w NOSPR wykonała z orkiestrą IV koncert fortepianowy G-dur Beethovena a po przerwie, już sama, utwory Schuberta, Brahmsa, Chopina Liszta Debussy’ego, Skriabina i Rachmaninowa. Wszystko z pamięci.
Nie zabrakło też sytuacji charakterystycznej dla temperamenu p. Lidii. Kiedy w drugiej części po pierwszym utworze część publiczności zaczęła oklaskiwać pianistkę, podniosła energicznie lewą rękę do góry i jednoznacznym ruchem oklaski uciszyła. Za to po zakończeniu recitalu publiczność brawami zmusiła ja do kilkukrotnego wychodzenia na scenę i wreszcie do bisu.
1 - Kolejny wykład plenarny na ściśle związany z Pszczyną temat:
"Akt 5-go listopada 1916 r" (zapowiedź utworzenia Królestwa Polskiego)
odbędzie się w sali sesyjnej UM wyjatkowo środę 7-go listopada 2018r. o godz.: 16:00.
Wykład wygłosi dr hab. Marian Małecki - Katedra Powszechnej Historii Prawa Uniwersytetu Jagielońskiego
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
2 - PSYCHOLOGIA - 07.11.2018
W związku z poruszaną tematyką dotyczącą zdrowia, a przed wszystkim zdrowia psychicznego na najbliższych zajęciach przyjrzymy się głębiej psychopatologii.
Przedstawimy koncepcje wielkich twórców i ich próby wyjaśnienia dysfunkcji, zaburzeń i chorób.
Szanowni Państwo,
Myślę, że akurat czas stosowny nastąpił po temu, żeby o anamnezie rozmowę najbliższą zacząć. Co zacz, nie powiem jednakowoż, żeby w napięciu nieco Państwa potrzymać. Zresztą, podobno w czasach Google'a nie ma już świat przed nami tajemnic...Tak mówią.
Ale, oczywiście, racji nie mają! O czym przekonają się ci, którzy przybędą na wykład w najbliższy
poniedziałek, 5 listopada, o 15:45, w umówione miejsce;)
Dodam tylko na zachętę, że pojawi się sporo literatury; w tym poezja niezawodnej Wisławy Sz., ale i młodej profesor botaniki (tak tak!) oraz jednocześnie poetki Urszuli Zajączkowskiej. Niezwykłe, świeże zjawisko!
Zatem do zobaczenia. Łączę ukłony,
Małgorzata Łukomska-Jamrozik
ROWEREM PO KRAJU
Henryk Gajewski – z zawodu kowal, pasjonat przemierzania kraju na rowerze, zainteresowany historią jak i aktualnymi problemami społecznymi i kulturalnymi, co przejawia się w aktywnym uczestnictwie w dostępnych w Pszczynie wykładach, np. w comiesięcznych prelekcjach Muzeum Zamkowego, spotkaniach w Muzeum Militarnych Dziejów Śląska, wykładach organizowanych przez Miejsko-Powiatową Bibliotekę Publiczną, Pszczyński Uniwersytet Trzeciego Wieku, a także uczestnictwo, wspólnie z małżonką, w cotygodniowych spotkaniach dla seniorów przy parafii Podwyższenia Krzyża Świętego. Chętnie bierze udział w poetycko-muzycznych spotkaniach w klubie „Pod 13” Pszczyńskiego Centrum Kultury.
Z Pszczyną związany jest nieodwołalnie, jako że mieszka tu już 39 lat. Wcześniejsze, ważne miejsca w jego życiorysie to przede wszystkim Chełmno, gdzie urodził się w 1954 r., wieś Kamlarki (dziś woj. kujawsko-pomorskie) - tu mieszkał z rodzicami i rodzeństwem, Krusin, gdzie był uczniem szkoły podstawowej. W Chełmnie ukończył szkołę zawodową, a prywatnie uczył się kowalstwa maszyn rolniczych, co dobrze wspomina i do tej pory odwiedza swojego 89-letniego już dziś nauczyciela i majstra, który zawsze wita go ze wzruszeniem.
Postanowił wyruszyć w świat i w 1971 r. zatrudnił się na trzy lata w Stoczni im. Lenina w Gdańsku (po roku w stoczni remontowej), kolejne dwa lata zajęła mu służba wojskowa, po czym wrócił do stoczni. Zmiana miejsca zamieszkania i pracy w 1979 r. spowodowana była chęcią stabilizacji i przede wszystkim uzyskania mieszkania. Takie możliwości dawała praca na Śląsku w Kopalni XXX-lecia (dziś „Pniówek”). Po pół roku, wraz z żoną Marią pochodzącą z Konina, a poznaną jeszcze w Gdańsku, zamieszkali w Pszczynie. Na Śląsku zaaklimatyzował się szybko, bardzo sobie chwalił mieszkanie w bloku na Łokietka, w Pszczynie urodziła się w 1980 r. córka Anna. Po czternastu latach zakupili z żoną dom na Poligonie, gdzie mieszkają z córką i jej rodziną (zięć, 4-letnia wnuczka).
Praca na kopalni nie była dla niego specjalnie szczęśliwa, gdyż po trzech latach uległ wypadkowi, przeszedł na rentę, przez jakiś czas pracował w pszczyńskim „Polgazie”, potem wraz z żoną prowadził przez 30 lat warsztat z prywatnymi usługami kowalsko-ślusarsko-spawalniczymi.
To tyle w skrócie jeśli chodzi o biografię pana Henryka, ale najciekawsze chyba historie zaczęły się z chwilą odkrycia, ile radości daje podróżowanie po kraju rowerem. A zaczęło się od wspólnej wyprawy z 11-letnią wówczas córką w 1991 r. I nie był to krótki, jednodniowy wypad po okolicy, ale 16-dniowa eskapada z namiotem, w nie zawsze sprzyjających warunkach noclegowych, ale z wyznaczoną ściśle trasą, która obejmowała miejscowości: Wadowice, Rabka, Nowy Targ, Stary Sącz, Dolina Popradu, Krynica, Nowy Sącz, Limanowa, Wieliczka, Kraków, Ojców i Pszczyna. Pogoda im na ogół dopisywała, ale jak na ironię w samej końcówce wycieczki uciekali przed burzą, która jednak dopadła ich w Ćwiklicach (czyli prawie w domu), gdzie w lesie na przystanku przy leśniczówce przeczekali burzę z piorunami i potężną ulewą. Przemoczeni do suchej nitki dotarli do domu. W dwa lata później pokonali z córką tę samą trasę, ale w skróconym do tygodnia okresie.
Z 15-letnią już Anną (w 1995 r.) odbyli podróż połączoną z odwiedzinami u rodziny w Chełmnie i Koninie, a trasa wiodła najpierw pociągiem do Kołobrzegu, wybrzeżem na Hel, statkiem do Gdyni i dalej rowerami do Gdańska, Chełmna, Torunia, Konina, Sieradza i do Pszczyny. To był ostatni wyjazd z córką, która miała już swoje plany i zainteresowania, ukończyła Liceum Ogólnokształcące o profilu informatycznym w Bielsku, a potem studia na Uniwersytecie Jagiellońskim (politologia ze specjalizacją dziennikarską) w Krakowie.
W 2002 r. pan Henryk przedsięwziął podróż z Pszczyny do Suwałk pociągiem, a później rowerem trasą obejmującą Giżycko, Kętrzyn Św. Lipkę, Mrągowo, Olsztyn, Elbląg, Gdańsk, Toruń, Włocławek, Łódź, Piotrków Trybunalski, Góry Świętokrzyskie, Kielce, Miechów i powrót do Pszczyny (w 14 dni).
Po pięciu latach przerwy, czyli od 2007 r. rozpoczął coroczne, samotne wyprawy rowerowe, i jak mówi, to mu najbardziej odpowiada, nie trzeba się do nikogo dostosowywać, na nikogo czekać, podróżuje według własnych planów i chęci. A trasy są rzeczywiście imponujące, obejmują setki kilometrów pokonywane w ciągu najczęściej dwóch tygodni, najmniej tygodnia. Te wycieczki mają coraz bardziej ukierunkowany na określone cele charakter, np. szlakiem latarni morskich w 2016 r. od Świnoujścia do Krynicy Morskiej (2026 km w 14 dni), drewnianej architektury w Małopolsce w rok późnej (1832 km, 13 dni), czy zamków krzyżackich w 2018 r. od Mazowsza przez Warmię, Mazury, Pomorze po Kujawy (1832 km, 13 dni).
Jego podróże to nie tylko pokonywanie setek kilometrów, ale także spotkania z ludźmi, rozmowy, zwiedzanie zabytkowych obiektów. Ma za sobą wiele przegadanych godzin z poznanymi w drodze osobami. Jego otwartość sprzyja nawiązywaniu kontaktów, toteż wcale nie czuje się w tym czasie osamotniony, zawsze znajdzie się ktoś, z kim doskonale się rozumie. Na swoich trasach zwiedził też wiele kościołów, które najchętniej ogląda bez ludzi, księży i ich kazań. Spotkał wielu duchownych, ale jak uważa, tylko dwóch z prawdziwego zdarzenia, tzn. takich według niego, którzy zachowali się jak zwykli ludzie, bezpretensjonalni, zajmujący się np. koszeniem trawy wokół parafii, czy też innymi podstawowymi gospodarskimi działaniami i nie oglądali się przy tym na pomoc parafian. Z wdzięcznością wspomina też księdza w Lidzbarku, który udzielił mu noclegu, kiedy nie znalazł go w hotelach i jeszcze bezinteresownie nakarmił.
Od 2012 roku pan Henryk rowerem przekracza także granice Polski poczynając od wyprawy przez cztery kraje – Polska, Niemcy, Czechy, Słowacja (w 16 dni 2347 km), w rok później znalazł się na wyspie Bornholm zaliczając po drodze m.in. Gniezno, Kołobrzeg (tu promem na wyspę), Gdynię, Sopot, Gdańsk, Toruń, Spałę, Włoszczową i stąd już do Pszczyny (13 dni, 1861 km).
Rok 2014 to wyprawa na Litwę do Wilna i Kowna (2411 km w 17 dni), 2015 w krainę Rumcajsa (953 km w 8 dni). Dodać jeszcze trzeba dwie wcześniejsze trasy krajowe: w 2011 r. przez 13 województw, w czasie której rower wzbogacony został o trzecie koło wiozące bagaże oraz chorągiewkę z herbem Pszczyny (2199 km w 16 dni) ; w 2010 r. odwiedził znane sobie zakątki kraju jak i poznawał nowe, m.in. Grunwald, Frombork, Toruń, Kruszwica, Biskupin, Gniezno, Kórnik, Rydzyna, Czocha (1991 km w 14 dni).
Udokumentowaniem wszystkich szesnastu tras rowerowych zajęła się córka Anna, dzięki temu większość z nich oraz setki zdjęć z każdej podróży, śledzić można na stronie internetowej, a w formie broszury wyprawy spisane zostały, od pierwszej do ostatniej, z wyszczególnieniem miejscowości, ilością przebytych kilometrów i ilością dni przejazdu.
Henryk Gajewski ma jeszcze przed sobą wiele planów, ale jak mówi, wszystko zależy od zdrowia, no i żony, z którą jeździ tylko samochodem.
(link do strony internetowej, oprócz ostatniej wycieczki dostępne są również poprzednie: www.pless.pl/54394-zdjecia-rowerowa-wyprawa-szlakiem-zamkow-krzyzackich-pszczyna).
[Zdjęcia w naszej Galerii]
Pszczyna, październik 2018 Barbara Solarska