„DO PRZODU ŻYJ, ŻYJ KOLOROWO...”
Dni pani Joanny Trzęsickiej (ur. w 1961 r. w Krzyżowicach) skrzą się od natłoku wydarzeń i nie wiadomo, co wybrać, od czego zacząć opowieść? Może od najbardziej aktualnych z ostatnich lat, a więc to, co najbardziej determinuje, oprócz oczywiście spraw rodzinnych, jej poczynania, czyli od wyjazdów i podróży, poznawanie dalekiego świata, które rozpoczęło się od wyjazdu w 2014 roku do Nepalu. Razem z mężem Franciszkiem wybrali się w tę podróż z plecakiem, zwiedzili Katmandu (na rok przed potężnym trzęsieniem ziemi, które nawiedziło te tereny i zmiotło z powierzchni ziemi zarówno oglądane przez nich wcześniej zabytki jak i setki ludzi). Zwiedzili też Chitwan,a później udali się na 6-dniowy treking wokół szczytu Annapurny (na wysokości ok. 3000 m), nocowali w schroniskach rozmieszczonych w tamtejszych wsiach, gdzie nie jeździ żaden samochód, a przejście ze wsi do wsi stanowią schody. Tamtejsi mieszkańcy wszelkie towary przenoszą na plecach w tobołach trzymanych przez opaskę założoną na czoło.
W trzy lata później zwiedzili cztery stany (ok. 6 tys. km): Kalifornię, Arizonę, Utah i Nevadę, mierząc się z największymi atrakcjami przyrodniczymi tych terenów, m.in. Wielkim Kanionem czy Doliną Śmierci. W 2018 r. oglądali Niagarę, a jesienią tego samego roku zwiedzili Kambodżę, Tajlandię, do której to wyprawy zainspirowała panią Joannę lektura „Jedz, módl się, kochaj” Elizabeth Gilbert. Zainstalowali się, podobnie jak w książce, na wyspie Ko Lanta.
Rok 2019 to Wietnam – przejechali cały kraj z północy na południe – 1600 km, i o tym to kraju, jak i o podróży opowiadać będzie pani Joanna na wykładzie przeznaczonym dla słuchaczy Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Pszczynie w styczniu 2024 r.
W czasie pandemii, czyli w okresie zastoju we wszystkich prawie dziedzinach, a w branży turystycznej zwłaszcza, w przerwach lockdownu byli na Maderze i Wyspach Kanaryjskich. W 2022 urzekło ich Tokio, a w tym roku (2023) w lutym, ich udziałem był egzotyczny wyjazd do Goa – stan w Indiach (część wybrzeża od Bombaju na południe), to dawna kolonia portugalska aż do r. 1961, w czasie tego wyjazdu zdołali się zainteresować medycyną indyjską, jogą, zażywali też uroków plażowania.
Oczywiście oprócz tych dalekich wyjazdów, są też i bliższe po kraju, wypady w góry z rodziną, bądź w innym towarzystwie. Przynajmniej raz w roku wyjeżdżają w Alpy na narty, a do Egiptu na pływanie na rafach koralowych. Pani Joanna jest bardzo aktywna, jeśli chodzi o organizowanie kilkuosobowych, jednodniowych wypadów w góry, przede wszystkim z koleżankami poznanymi na UTW, ale także wyjazdów do NOSPR czy Filharmonii Śląskiej. Bardzo sobie chwali działalność pszczyńskiego uniwersytetu, sama uczestniczy w zajęciach tanecznych (salsa), lekcjach języka angielskiego, wycieczkach. Jakby tego jej było mało od 2017 r. tańczy flamenco w szkole tańca o nazwie Ogniste Flamenco działającej przy Domu Kultury Kubiszówka w Bielsku-Białej. Oczywiście trzeba mieć swoje stroje, by uczestniczyć w występach tanecznych czy słowno-muzycznych na scenie Kubiszówki bądź w niespodziewanych występach ulicznych w Bielsku na rynku czy Placu Chrobrego, w czasie których grupa była bardzo ciepło przyjmowana przez przypadkowych przychodniów. Te zajęcia przynoszące jej wielką satysfakcję, odbywają się raz w tygodniu, grupy w zależności od stopnia zaawansowania liczą po kilkanaście osób. Oprócz tego z mężem do niedawna uczestniczyli w zajęciach tańca towarzyskiego w Domu Kultury w Tychach.
Ta aktywność ruchowa nie wzięła się oczywiście znikąd. W SP nr 1, do której uczęszczała, należała do uczniowskiego zespołu folklorystycznego odnoszącego duże sukcesy, a który prowadziła mama Joanny – Irena Poloczek. Niestety oprócz hołdowaniu lokalnym tradycjom, w szkole podstawowej, żeby uczestniczyć w akademiach „ku czci”, trzeba było się uczyć również piosenek i wierszy o Leninie.
Z rodzicami i siostrą (brat jest młodszy o 14 lat) często wyjeżdżali na wycieczki po Polsce i to rodzice właśnie zaszczepili w nich chęć poznawania otaczającego je świata. Podróżowali samochodem Syreną, dziewczynki z tylnego siedzenia obserwowały okolice. Do krajów tzw. demokracji ludowej (czyli „demoludów”) podróżowali już Fiatem 126p. Nie brakowało również wycieczek w pobliskie góry, w czasie których ojciec uczulał je na piękno natury. Wspólnie też nad stawem „Maćkiem” w Goczałkowicach obserwują zachody słońca, słuchają żabich koncertów.
Joanna należała do harcerstwa, uczestniczyła więc w obozach organizowanych przez Pszczyński Hufiec, wśród pięknej przyrody - białych skałek Jury Krakowsko-Częstochowskiej w miejscowości Masłońskie -Natolin.
Po Liceum Ogólnokształcącym im. B. Chrobrego w Pszczynie wybrała biologię na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach w 1980 r., z tego wyboru była bardzo zadowolona z uwagi na wiele wyjazdów w teren w czasie studiów, m.in. do parków narodowych – białowieskiego, tatrzańskiego, babiogórskiego, organizowane też były obozy naukowe nad Biebrzę, do Parku Narodowego w Bieszczadach i do Słowińskiego PN. Po studiach przez dwa lata pracowała na uczelni w katedrze genetyki, po czym razem z koleżanką wyjechały do Grecji z zamiarem przedostania się do Australii ( w Polsce to był czas kupowania na kartki, na półkach sklepowych królowały butelki z octem). Z tych planów nic nie wyszło, ale za to w ciągu trzech miesięcy pobytu w Grecji zwiedziły, podróżując autostopem cały kraj, jako Polki przyjmowane były wszędzie bardzo przyjaźnie, a słowo „Walesa” znane tam było przez wszystkich.
Po powrocie do Polski zatrudniła się (r.1989) w międzynarodowej firmie eksportowej Interpegro z siedzibą w Pszczynie i oddziałami w w Warszawie, Rzeszowie, Opolu i mniejszych miastach w Polsce, a poza granicami w Berlinie, Amsterdamie, Bratysławie (w tym oddziale Joanna pracowała dwa miesiące). Interpegro było jedną z pierwszych spółek kapitalistycznych po transformacji ustrojowej (pierwsza komercyjna reklama Cola Cao w TVP należała do tej firmy właśnie). Jako ciekawostkę przywołuje pani Joanna wprowadzenie zakazu palenia papierosów w biurach, co było uważane wtedy przez większość pracowników za ograniczanie praw obywatelskich.
Zmieniła się w tym czasie sytuacja rodzinna pani Joanny, w 1991 roku wyszła za mąż i wkrótce na świat przyszedł syn, a potem córka i nim skończyły się urlopy macierzyńskie, świetnie zapowiadająca się firma, w której pracowała, upadła. Z mężem Franciszkiem – inżynierem, założyli firmę projektowania w zakresie instalacji sanitarnych, a więc całkowicie zmieniły się jej zajęcia zawodowe. Firma działa do dziś, a w międzyczasie wychowywanie dzieci, rozbudowa rodzinnego domu. Jej zapatrywanie na życie bardzo zmieniła poważna choroba, która jak mówi, przewartościowała jej poglądy. W ramach tych zmian ukończyła międzyuczelniane podyplomowe studia (2002-4) z zakresu architektury krajobrazu, prowadzone przez wykładowców z Politechniki Krakowskiej oraz Akademii Rolniczej w Krakowie. Ceniła sobie zwłaszcza wykłady prof. Janusza Bogdanowskiego, znawcy i specjalisty w tym zakresie. Comiesięczne wyjazdy i wykłady działały na nią, jak mówi, niczym najlepsza terapia i niewątpliwie były też powrotem do jej młodzieńczych upodobań związanych z naturą. Te studia dały jej możliwość projektowania ogrodów, zarówno przydomowych jak i w zakresie zieleni miejskiej w wielu miejscowościach, głównie na Śląsku, ale nie tylko. Może się też pochwalić zdobyciem I miejsca przez ogród, który pomagała stworzyć w ramach pszczyńskiego konkursu pod hasłem „Nasze najpiękniejsze ogrody”. Razem z mężem, bądź z całą rodziną wyjeżdżali za granicę na wyprawy tematyczne pod kątem zwiedzania ogrodów. Często też w tym czasie uczestniczyła w wycieczkach górskich organizowanych przez PTTK. Z tych początkowych wyjazdów i wycieczek już tylko jeden krok do dalekich podróży, o których była mowa na początku. Pewnym ułatwieniem w podróżach samolotowych jest fakt, że mogą korzystać z tańszych biletów rodzinnych, jako że ich syn Paweł jest pilotem (jego żona również). Syn ukończył Wydział Pilotażu (jedyny taki w Polsce, rocznie dysponuje tylko 20. miejscami) na Politechnice Rzeszowskiej. Pracuje z żoną w liniach lotniczych LOT, mieszkają wraz z 4-letnim synkiem Wiktorem w Warszawie. Córka Martyna ukończyła architekturę na Politechnice Gliwickiej, pracuje w firmie architektonicznej, mieszka wraz z mężem w Miasteczku Śląskim.
listopad 2023 Barbara Solarska
--------------------------------- ⾄ ⾄ ⾄ ⾄ ⾄ ⾄ ⾄ ⾄ ---------------------------------