My, z Pszczyńskiego Uniwersytetu (22) - Anna POŚPIECH

ANNA

Kiedy poznałam Annę na początku lat 80. była szczęśliwą matką trzech córek, żoną pszczyńskiego weterynarza. Nasze spotkania były sporadyczne, nie mniej zapamiętałam jej charakterystyczny typ urody, duże niebieskie oczy, szczere spojrzenie i otwartość na ludzi. Dopiero po latach dowiedziałam się, że Anna ma ścisłe powiązania rodzinne z polskim ziemiaństwem, a więc nie tylko przed wojną pomieszkiwali w Pszczynie potomkowie arystokratycznych rodów, ucząc się w tutejszym gimnazjum. Po II wojnie światowej zniknęła w Polsce warstwa arystokratyczna, ziemiańska, a pozbawiona majątków, pozycji, stanowisk, rozproszyła się po świecie. Ta część, która pozostała w kraju, zwyczajnie klepała biedę i nie afiszowała się swoim pochodzeniem, bo to nie mogło przynieść żadnej korzyści, wręcz przeciwnie.

POSPIECH AnnaTak było i w rodzinie Anny, która wyrwana ze swych korzeni, bez środków zapewniających jej spokojny byt, zaczęła się przystosowywać do nowego życia. Anna nie pamięta mamy narzekającej na cokolwiek, jej dewizą było bowiem często powtarzane powiedzenie: „jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma” – i tego się trzymała. Anna nigdy nie wspominała w gronie rówieśników szkolnych, na studiach, później w żadnym innym środowisku, w którym się obracała, o swoich koneksjach rodzinnych, nawet jej mąż dowiedział się po czasie. Przywiązanie rodziców do świata przodków owocowało innym spojrzeniem na rzeczywistość, docenianiem wiedzy i znajomości historii, umiłowaniem książek, tęsknotą za przyrodą (stąd spędzanie poza miastem każdej wolnej chwili). Rodzice znali języki obce – angielski, francuski, niemiecki, ociec znał także grekę. Otwartość na świat, zainteresowanie różnymi dziedzinami życia kulturalnego, umiłowanie wolności, którą daje przyroda, przetrwało w dzieciach. Anna jak mało kto, zna okoliczne ścieżki i lasy, które przemierzała (i przemierza w dalszym ciągu) na piechotę i na rowerze w towarzystwie własnych dzieci, później z ich rodzinami, samotnie czy z towarzystwem lub tylko z psem. Siostra Marta była miłośniczką wycieczek bliższych i dalszych, jazdy na rowerze i nartach, podobnie jak Anna, a brat Michał jest geografem z zawodu.

Matka – Zofia z Krasickich Garapich była córką właścicieli zamku i majątku w Lesku – Izabeli Krasickiej z domu Wodzickiej i Augusta Krasickiego (jego matka wywodziła się z Zamojskich). Z chwilą wybuchu wojny, krótko rezydowali w zamku Niemcy. Przed wkroczeniem Rosjan po 17 września 1939, dziadkowie przenieśli się do Zagórza (leżało po drugiej stronie Sanu, na którym opierała się granica po ustaleniach Ribbentrop-Mołotow). Tutaj odbył się ślub rodziców Anny, narodziny pierwszego dziecka, jego choroba i śmierć w 1944 r. w pozbawionych opieki lekarskiej i leków warunkach (ojciec działał już wtedy w partyzantce). Ojciec Anny – Jerzy Garapich – syn właścicieli majątku w Cebrowie koło Tarnopola ukończył prawo na uniwersytecie lwowskim. W Cebrowie w 1939 r. wysyłając żonę i dzieci w głąb kraju, dziadek Anny Kazimierz Garapich został sam, oczekując nadejścia Rosjan. Został przez nich aresztowany, po latach rodzina odnalazła jego nazwisko na listach katyńskich.

Po wojnie do folwarku w Hoczwi, który rodzice Anny otrzymali od dziadka Anny ze strony mamy, ani do Leska czy Zagórza rodzina nie mogła się nawet zbliżać (skutek reformy rolnej w 1946 r.). Dziadkowie ze strony mamy po wojnie znaleźli się w Krakowie, a także ich dwaj synowie Ksawery i Antoni, Jan walczył w ZWZ później AK, aresztowany przez NKWD, wywieziony na wschód do pracy w kopalni, wrócił w 1946 r. Czwarty brat mamy Stanisław po służbie w Wojsku Polskim na Zachodzie, do kraju już nie wrócił. Siostra mamy Elżbieta - Bisia razem z bratową działały w partyzantce, wyszła za mąż za Amerykanina, wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Ojciec Anny po powrocie z robót w Niemczech, walczył w partyzantce w okolicach Leska, później z armią polską utworzoną w ZSRR przeszedł szlak bojowy prawie pod Berlin. Jego brat Michał zginął we wrześniu 1939 r. , brat Władysław walczył w Armii Andersa, wrócił do kraju (żona i córka cudem wróciły z Syberii). Brat Henio zginął bardzo młodo w w lawinie w 1924 r. Miał jeszcze dwie siostry – jedna - Kazia mieszkała w Poznaniu jako żona malarza Stefana Pajączkowskiego, druga – Eleonora, wraz z mężem i matką (babcią Anny – Marią) w Leszczynach koło Rybnika.

Po wojnie rodzice Anny zamieszkali w Oświęcimiu, gdzie osiedlił się już wuj Antoni. Ojciec zaczął pracować jako radca prawny w Zakładach Chemicznych. Anna urodziła się w Oświęcimiu w 1946 r., dwa lata później jej siostra Marta, a w 1955 r. brat Michał. Mama marzyła o Krakowie, nawet jakiś czas zamieszkała tam z dziećmi (dorabiała wyszywając cekinami gorsety w strojach krakowskich, torebki na bal itp.), wróciła jednak do Oświęcimia. Z biegiem czasu okolice Oświęcimia zaczęły jej się coraz bardziej podobać, urządzali z całą rodziną wycieczki rowerowe do pobliskich lasów, nad obfitujące w ptactwo wodne stawy. Matka spisywała całe życie swoje obserwacje przyrodnicze, informacje o trasach wycieczkowych. Dziadek Anny August był botanikiem, wyhodował odmianę świerka – Picea Krasicki ana ( dziś można ten gatunek zobaczyć w parku w Rogalinie). Po wojnie pracował u słynnego botanika prof. UJ Władysława Szafera.

Rodzice Anny pasjonowali się historią, przekazywali wiele informacji dzieciom, toteż nic dziwnego, że siostra Marta miała kłopoty w szkole zarzucając nauczycielowi kłamstwo w sprawie Katynia. Ojca po jakimś czasie zwolniono z pracy, matka więc ukończyła wieczorowo Technikum Chemiczne, żeby zatrzymać swoje stanowisko pracy w laboratorium w Zakładach Chemicznych. Ojciec Anny zmarł po długiej chorobie w 1996 r., matka w 2010.

Siostra Marta była prawniczką (zmarła kilka lat temu), mieszkała w Oświęcimiu, Anna studiowała zootechnikę we Wrocławiu (ukończoną w 1970 r.). Jej pierwszą pracą po studiach był PGR w Kietrzu pod Raciborzem, potem Gaworowice z siedzibą kombinatu PGR w Nieradowicach mieszczącą się w zamku. Swojego męża Jana Pośpiecha poznała jeszcze podczas studiów, w 1980 r. już z trójką dzieci przybyli do Pszczyny, czyli rodzinnego miasta Jana. Anna po roku pracy w pszczyńskiej mleczarni i organizowaniu „Solidarności”, rozpoczęła nauczanie w Technikum Rolniczym w Pszczynie, gdzie przepracowała do emerytury. Córki od lat wczesnoszkolnych wychowywała sama, wszystkie otrzymały wyższe wykształcenie – Natalia mieszka z rodziną w Paryżu, Magdalena z mężem i trójką dzieci w Pszczynie, Monika z synem w Krakowie.

Lesko odwiedziła wielokrotnie, jeszcze z mamą, którą rozpoznawali starsi mieszkańcy miasta. W rodzinie zachowały się albumy ze starymi zdjęciami z Leska sprzed wojny. Po reformie rolnej w 1946 r. w zamku mieściła się szkoła, potem przejęła go kopalnia „Makoszowy”, w końcu Gliwicka Agencja Turystyki zorganizowała tam hotel.  

Anna Pośpiech należy do Pszczyńskiego Uniwersytetu TW od początku jego działalności, korzysta z wielu zajęć, językowych (angielski, francuski), komputerowych, z gimnastyki i jogi, z wycieczek i wykładów. Bierze też udział w zawodach sportowych dla seniorów różnych uniwersytetów (pływanie, jazda na nartach), sama organizowała też wycieczki rowerowe dla chętnych słuchaczy uniwersytetu. Lubi czytać – przez kilka lat należała (do czasu pandemii) do Dyskusyjnego Klubu Książki przy Miejsko-Powiatowej Bibliotece Publicznej w Pszczynie, interesuje się filmem i wydarzeniami kulturalnymi w Pszczynie.

                                                             sierpień 2022                              Barbara Solarska

--------------------------------------- ah ah ah aah ah ah ah ah  --------------------------------------------





©2024 Pszczyński Uniwersytet Trzeciego Wieku